Dobra, Chupas - a tak serio. Czyż nie można uznac, że świat fizyczny i niefizyczny rozwijały się całkiem osobno?
Pomyślmy - tutaj mamy nieinteligentne, bytujące po prostu bakterie.
A z drugiej strony mamy Boga(uznajmy, że to pierwsza, wszechmocna istota astralna).
Jak wiadomo niektórym, możliwe jest stworzenie przez człowieka samodzielnego(po części) bytu astralnego zwanego serwitorem.
Tak samo Bóg mógł stworzyc Aniołów na swoje podobieństwo. Wszyscy oni byli niematerialnymi punktami świadomości. I Aniołowie po pewnym czasie stworzyli własne, samodzielne byty astralne. Wszyscy oni byli częścią hierarchii stworzyciel-stwór. Na samej górze stał bóg, który stworzył Aniołów na swoje podobieństwo.
W międzyczasie rozwijały się fizyczne istnienia. Jak już wiadomo, większośc istot nie ma duszy - człowiek hipotetycznie tak. Dlaczego?
I dlaczego nie można odnaleźc istoty w łańcuchu ewolucji pomiędzy małpą a człowiekiem?
Ponieważ któreś z bytów astralnych nauczyły się władac materią. Można uznac, że któreś pokolenie "aniołów" zasiedliło ciała ludzkie. Po pewnym czasie zaczęli zatracac możliwośc ponownego jego opuszczania, oraz zapomnieli o korzeniach swojego istnienia. Nie wszyscy oczywiście.
Już w najdawniejszych czasach istnieli przecież swoiści szamani, prawda?
Skąd wzięło się składanie ofiar dla "Bogów"? Przecież oni i tak nie mogli jej nijak wykorzystac. Aniołowie nudzili się, przez co mogli okazywac łaskę swoim pierwszym wyznańcom.
Później zaczęły się wieki ciemne. Człowiek całkiem zapomniał jak można uzyskac boską łaskę. Ludzie zaczęli nawet podchodzic do tego sceptycznie. Do dzisiaj istnieje tylko grupa ludzi, która pamięta swoje korzenie, lub też próbuje je odnaleźc w mrokach dziejów. I nie mówię tutaj o wszystkich pseudo-satanistach, wszystkich New Age'ach itp.
Mówię tutaj o poważnym podejściu do wiary i NAUKI.
Oczywiście, to wszystko tutaj to tylko hipoteza...