Czw Kwi 28, 2011 9:56 pm przez afrodyta99
Witam. I jak tam po warsztatach? Pomogły w przełamaniu lęku? Kiedyś też panicznie bałam się śmierci. Było tak źle, że strach paraliżował moje niektóre ruchy. Stopniowo krok po kroku zmieniałam swoje myślenie. Przecież spotyka to każdego i nikt nie wie kiedy jego koniec nadejdzie. Są rzeczy na które nie mamy absolutnie wpływu. Co mi to da, że nie wyjdę z bezpiecznego domu. Nie robiąc nic nie będę dłużej żyła. Zawsze bardzo przeżywam odejścia moich bliskich, ale to właśnie na pogrzebach skłaniam się ku refleksjom nad "marnością " życia. Wolę myślec, że tylko ciało umiera, aby została zachowana równowaga w świecie materialnym, a dusza? Cóż - Przechodzi w inny stan, ale prawdopodobnie powróci i wiesz co? Religia w takim sposobie myślenia nie ma znaczenia. Jestem katoliczką i wierzę w boga. Czytałam biblię i jak by się tak zastanowic, to nawet tam śmierc nie jest problemem. Uważam, że wszystko dąży do doskonałości i przejście na drugą stronę jest naturalną koleją rzeczy. Nie ma sensu wypełniac myśli sprawami, które odbierają energię-zmień tor (kierunek) myślenia, a od razu poczujesz ulgę. Pozdrawiam:-)